niedziela, 18 listopada 2012

Sowy nie są tym, czym się wydają...

To cytat z filmu, dokładniej rzecz biorąc z serialu... kto pamięta jakiego? Jak dla mnie to najlepszy serial wszechczasów i chyba już tak pozostanie. Sowa w moim przypadku jest już chyba wszystkim znana, choć poprzednio była w innej odsłonie kolorystycznej. Tu nabiedziłam się nieco bardziej przy oprawie, ale efekt i tak jest zadowalający (przynajmniej mnie:) Takie "od zera do satysfakcji" jak rzekła Beaśka (serdecznie polecam Wam ten blog, jest niesamowicie twórczo zakręconą osobą). Ale wracając do tematu - serce naszyjnika to ... guzik przyniesiony kiedyś z pasmanterii przez moje dziecko, doczekał się właściwej oprawy, na dole sowa - zegarek, a na górze dodatkowym elementem ozdobnym jest zapięcie całkowicie wydziergane przeze mnie. No i sznur koralikowy oczywiście.


I oczywiście kolczyki...


9 komentarzy:

  1. Przepiękny komplet! Mam do sów ogromną słabość.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również mam słabość do sów :) piękny komplet ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie piękne rzeczy tworzysz, a sowy uwielbiam i ja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Очень красиво! Каждый раз смотрю на Ваши работы и восхищаюсь.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny, niesamowity pomysł , wykonanie super !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cuda :) Co jedna rzecz, to piękniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj niesamowitą biżuterię tworzysz.. podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń