To cytat z filmu, dokładniej rzecz biorąc z serialu... kto pamięta jakiego? Jak dla mnie to najlepszy serial wszechczasów i chyba już tak pozostanie. Sowa w moim przypadku jest już chyba wszystkim znana, choć poprzednio była w innej odsłonie kolorystycznej. Tu nabiedziłam się nieco bardziej przy oprawie, ale efekt i tak jest zadowalający (przynajmniej mnie:) Takie "od zera do satysfakcji" jak rzekła Beaśka (serdecznie polecam Wam ten blog, jest niesamowicie twórczo zakręconą osobą). Ale wracając do tematu - serce naszyjnika to ... guzik przyniesiony kiedyś z pasmanterii przez moje dziecko, doczekał się właściwej oprawy, na dole sowa - zegarek, a na górze dodatkowym elementem ozdobnym jest zapięcie całkowicie wydziergane przeze mnie. No i sznur koralikowy oczywiście.
I oczywiście kolczyki...
Przepiękny komplet! Mam do sów ogromną słabość.
OdpowiedzUsuńja również mam słabość do sów :) piękny komplet ^^
OdpowiedzUsuńNiesamowity naszyjnik!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piękne rzeczy tworzysz, a sowy uwielbiam i ja :)
OdpowiedzUsuńОчень красиво! Каждый раз смотрю на Ваши работы и восхищаюсь.
OdpowiedzUsuńPiękny, niesamowity pomysł , wykonanie super !!!
OdpowiedzUsuńAle cuda :) Co jedna rzecz, to piękniejsza :)
OdpowiedzUsuńoj niesamowitą biżuterię tworzysz.. podziwiam:)
OdpowiedzUsuńZachwycający komplet :)
OdpowiedzUsuń